Wspólne Łowy
Opublikowane przez tkomarewski w Aktualności 12 czerwca, 2013Warning: Illegal offset type in /home/platne/koloboruta/public_html/wp-includes/sejxmhfp.php on line 277
Długo nie mogłem przekonać Bogdana żeby zdecydował się na wspólne polowanie w obwodzie 252/Strabla. Argumentował, że w miejscu zamieszkania – dla niewtajemniczonych to Sosnowik, urokliwa malutka wieś w gminie Szudziałowo, położona w niezwykle różnorodnym oraz obfitym w faunę i florę kompleksie Puszczy Knyszyńskiej – jeszcze nie zrealizował odstrzału i brakuje mu motywacji do penetracji innych łowisk, zwłaszcza, tych które są dla niego obce topograficznie. Niestrudzony brakiem zainteresowania kolegi i zdecydowanie zaniepokojony znikomą aktywnością łowiecką w notabene macierzystym kole, postawiłem sprawę na ostrzu noża. Wykonałem zatem kolejny telefon i „zmusiłem” kompana do wyjazdu w obwód polny, jakże odmienny od tego, w którym zwykł na co dzień polować. Tym razem dał się przekonać. O godz. 19.20 zameldowaliśmy się przy książce wpisu pobytu w łowisku, rezerwując rewiry : Mulawicze i Mieszuki. W trakcie przemieszczania się w rejon polowania spotkaliśmy łowczego Mietka, który podobnie jak my miał nadzieję na spotkanie z ciekawym rogaczem, najlepiej tym wymarzonym medalowym !!!. Przy okazji, krótkiej ale treściwej rozmowy wymieniliśmy uprzejmości, życząc sobie – jak nakazuje tradycja – Barz Bór. Po chwili byliśmy już na miejscu. Zaopatrzeni w broń, lornetki, pastorały i spryskani podwójną dawką repelentu ruszyliśmy w knieję, licząc na kolejną niezapomnianą przygodę. Przemieszczając się pomiędzy łanami zbóż, ścielących się wśród śródpolnych niewielkich kompleksów leśnych, udało nam się wypatrzyć kilka kóz oraz 3 rogacze. Pierwszy z nich był niewytartym szpicakiem a dwa pozostałe klasycznymi przyszłościowymi szóstakami, których odstrzał zakończyłby się przyznaniem, na wycenie trofeów, dwóch karnych czerwonych punktów. Tak doświadczonym myśliwym-selekcjonerom, nierzadko krytykujących młodych adeptów za pośpiech i zbyt duże emocje przy ocenie formy poroża/parostków i wieku, takie zachowanie zwyczajnie nie przystoi…Pozwoliliśmy sobie wyłącznie na tzw. „strzały wirtualne”, które czasem przynoszą dużo więcej satysfakcji niż te rzeczywiste i nieprzemyślane. Kiedy ochoczo i nadal w doskonałym nastroju zmierzaliśmy w kierunku- niezawodnej łowiecko- śródleśnej łączki, nagle z żyta wysunęła się sarna. Lornetka do oczu a w niej przepiękny szydlarz, w wieku około 4-5 lat. Decyzja mogłaby być tylko jedna. Serdecznie pogratulowałem Bogdanowi a ten Św. Hubertowi za najciekawszego – jak do tej pory – szydlarza. Zauroczony bielskim obwodem zapewne długo jeszcze będzie wspominał ten wyjazd…TK