


Na zbiórce świątecznego polowania stawiła się nadspodziewanie duża ilość myśliwych. Prowadzący łowy Andrzej oraz jego „ prawa ręka” Józek nie kryli zadowolenia z takiego obrotu sprawy, bowiem większa ilość strzelb, dawała prowadzącym nieograniczone możliwości w planowaniu pędzeń. Można by rzec, że przysłowiowa mysz się nie prześlizgnie…
Czasem jednak bywa tak, że pomimo świetnej organizacji i dyscypliny wszystkich uczestników polowania, zwierzyna okazuje się zręczniejsza…, grając na nosie jej tropicielom. Bo jak tu skomentować miot w Grabinie, gdzie wataha dzików sprytnie przemyka się pomiędzy gęsto rozstawionymi myśliwymi, którzy będąc zmuszeni do zachowania wszelkich wymogów bezpieczeństwa – w swojej bezradności – tylko przecierali oczy ze zdziwienia.
Ale tego dnia nie pokot był najważniejszy. Dużo istotniejsze było spotkanie w jak najszerszym gronie osób, których połączyła myśliwska pasja i którzy łamiąc się opłatkiem przy wigilijnym stole, mogli złożyć sobie, z serca płynące, życzenia świąteczne.
Dziękując organizatorom za przedsmak magii Świąt Bożego Narodzenia, a Danusi i Madzi za pięknie przygotowany i zastawiony stół, jeszcze raz życzę wszystkim aby nadchodzące Święta były spokojne i szczęśliwe, spędzone w rodzinnej atmosferze. A przyszły rok niech stanie się pasmem nieustających sukcesów… Darz Bór. T.K.