Pożegnanie sezonu polowań zbiorowych
Opublikowane przez tkomarewski w Aktualności 25 stycznia, 2016Warning: Illegal offset type in /home/platne/koloboruta/public_html/wp-includes/sejxmhfp.php on line 277
10 myśliwych z „Boruty” oraz 2 zaproszonych gości stawiło się na zbiórce – ostatniego w tym sezonie – polowania zbiorowego. W mroźnej zimowej scenerii lub jak mawiał klasyk: w przepięknych okolicznościach przyrody…, kilkanaście osób postanowiło pożegnać sezon „zbiorówek”.
Prowadzący łowy kol. Józek powitał wszystkich bardzo gorąco i w trakcie odprawy przekazał wymagane informacje, które ściśle określa regulamin polowań. Szczególną uwagę zwrócił jednak na bezpieczeństwo uczestników oraz psów i to chyba nikogo nie powinno dziwić… Na zakończenie odprawy, donośnym głosem obwieścił, że w kilku zaplanowanych miotach na pewno będą dziki, co wywołało wśród myśliwych jakże przyjemne „ podniecenie”.
Już w pierwszym pędzeniu kol. Wojtek mógł zostać królem polowania gdyby – jak się okazało dopiero podczas biesiady – wykazał się większą czujnością i myśliwskim sprytem. Na jego oczach wataha dzików umykała z miotu, gdy ten nie zajął jeszcze wyznaczonego miejsca na flance. Niestety każdy młody myśliwy, zanim zdobędzie oczekiwane doświadczenie, musi zapłacić frycowe !
Atmosfera polowania była doskonała i na tyle udzieliła się jego uczestnikom, że w wielu momentach zabrakło jakże ważnej koncentracji. Myśliwi z uśmiechem na buzi, a niektórzy nawet z fajką w ustach, zbyt wcześnie opuszczali stanowiska, żeby po chwili z niedowierzaniem przyglądać się, przemykającym między nimi lisom, do ostatniej chwili wyczekującym na opuszczenie miotu. Dzięki swojej niefrasobliwości na własnej skórze doświadczyli trafności powiedzenia, notabene starego jak świat: „ chytry jak lis”. Oby następnym razem nauka nie poszła w las… Jednak trzech z nich do sprawy podeszło z nieco większą uwagą, w wyniku czego na zakończenie polowania można było ułożyć piękny „rudy” pokot, a w dalszej jego części wyłonić króla, wicekróla i króla pudlarzy. Na uwagę zasługuje także fakt, że za sprawą „celnego oka” wyróżnionych myśliwych być może kilka zajęcy spokojnie przetrwa zimę i nie wyląduje na lisim stole…
Oczywiście jak przystało na wzorowego prowadzącego nie zabrakło z jego strony zaproszenia do wspólnej biesiady. Po całym intensywnym dniu głód dał się wszystkim na tyle we znaki, że podany na przystawkę bigos z kiełbasą zniknął w mgnieniu oka. Jako danie główne gospodyni Danusia zaserwowała dziczyznę w kapuście wprost z „wiejskiego chlebowego pieca”. Zatem uniesieniom kulinarnym nie było końca…
Poza małżeństwem Bazylczyków, podziękowania należą się wszystkim myśliwym, którzy stworzyli niepowtarzalną atmosferę, na tyle gorącą, że nikt nie odczuł siarczystego mrozu, który od samego rana towarzyszył kolejnym niezapomnianym i emocjonującym łowom.
Darz Bór. T.K